Bible

Focus

On Your Ministry and Not Your Media

Try RisenMedia.io Today!

Click Here

Mark 6

:
Polish - NPD
1 Gdy stamtąd odszedł, udał się wraz z uczniami do swego rodzinnego miasta Nazaretu.
2 Gdy nadszedł szabat, Jezus udał się do synagogi i nauczał. Wiele zgromadzonych tam osób pytało ze zdziwieniem: Skąd u Niego tyle mądrości? Jakie jest źródło mocy, która przepływa przez Jego ręce?
3 Inni jednak mówili: Przecież to zwykły cieśla, syn Marii. Czyż Jakub, Jozes, Juda i Szymon nie Jego kuzynami? Także Jego kuzynki mieszkają pośród nas. Takie gadanie sprawiało, w ludzkie serca wkradało się zwątpienie co do Jego osoby.
4 Jezus zaś podsumował to w ten sposób: Nigdzie prorok nie jest bardziej lekceważony niż w swej ojczyźnie, pośród swych rodaków i we własnym domu.
5 I nie widząc możliwości, by znakami mocy mógł tam kogoś przekonać do głoszonego przesłania, uzdrowił jedynie kilku chorych, wkładając na nich ręce.
6 Poruszony wielkim niedowiarstwem, z jakim się spotkał w Nazarecie, opuścił miasteczko i zaczął nauczać ludzi po okolicznych wsiach.
7 Później przywołał Dwunastu i zaczął ich wysyłać dwójkami, obdarzając ich mocą do wyrzucania duchów nieczystych.
8 Nakazał im przy tym, by nie zabierali ze sobą w drogę niczego poza kijem podróżnym ani chleba, ani torby, ani żadnych pieniędzy.
9 Nie bierzcie nawet zapasowego ubrania. Zasznurujcie swe sandały i ruszajcie
10 A na odchodne powiedział jeszcze: Kiedy zatrzymacie się w jakimś domu, pozostańcie w nim do czasu, odejdziecie z danej okolicy.
11 Gdyby zaś ludzie w jakimś miejscu nie chcieli was przyjąć lub choćby wysłuchać, odejdźcie stamtąd, a na znak kary, jaka na nich spadnie, powiedzcie im: „Nie chcemy mieć z wami nic wspólnego”.
12 I wyruszyli w drogę, wzywając lud do opamiętania się i przemiany myślenia.
13 Wyrzucali przy tym demony, chorych nacierali oliwą i leczyli ich.
14 W tym czasie zaczęto już głośno mówić o Jezusie. Słuchy o Nim dotarły także do tetrarchy Heroda. Jedni mówili: To Jan Chrzciciel, który powstał z martwych i dlatego dokonuje tak wielkich cudów.
15 Inni zaś twierdzili: To Eliasz. Jeszcze inni utrzymywali, że jest prorokiem niczym nieróżniącym się od innych proroków.
16 Herod, rozważając wszystko, co słyszał, zawyrokował: Musi to być zmartwychwstały Jan, któremu kazałem ściąć głowę!
17 Herod bowiem jakiś czas wcześniej posłał ludzi, by aresztowali Jana i związanego kazał wrzucić do lochu. Dokonał tego za namową Herodiady, żony swego przyrodniego brata Filipa, którą nieco wcześniej poślubił.
18 Jan piętnował publicznie postępowanie Heroda, mówiąc: „Niedopuszczalne jest, byś poślubił żonę swego brata za jego życia ”.
19 Herodiadzie bardzo się to nie podobało, więc ze wszystkich sił dążyła do tego, by zgładzić Jana. Ciągle jednak nie miała ku temu dobrej okazji,
20 gdyż Herod czuł bojaźń przed Janem, uważając go za człowieka sprawiedliwego i świętego. Chronił więc jego życie. Często wzywał go i chętnie słuchał, choć za każdym razem odczuwał w sercu niepokój.
21 W końcu Herodiada znalazła dogodną sposobność, by zrealizować swój plan. Stało się to podczas uczty, którą Herod wydał z okazji swoich urodzin. Zaprosił na nią wielu dostojników, wyższych dowódców wojskowych i najznamienitsze osoby z całej Galilei.
22 Córka Herodiady zabawiała wszystkich tańcem, czym wprawiła Heroda i jego gości w świetny nastrój. Rozochocony król powiedział wówczas do dziewczyny: Proś mnie, o co chcesz, a dam ci to!
23 I wobec wszystkich złożył przysięgę: Otrzymasz wszystko, o cokolwiek byś poprosiła, nawet połowę mojego królestwa!
24 Dziewczyna szybko pobiegła do matki z pytaniem: O co mam prosić? Ta zaś odparła: Proś o głowę Jana Chrzciciela!
25 Dziewczyna wróciła więc do króla i powiedziała: W takim razie każ podać mi na tacy głowę Jana Chrzciciela!
26 Król natychmiast pożałował danej obietnicy, jednak ze względu na złożoną przy gościach przysięgę nie śmiał jej odmówić.
27 Posłał więc przybocznego gwardzistę z rozkazem przyniesienia głowy Jana. Ten udał się do więzienia i ściął Jana.
28 Następnie przyniósł na tacy jego głowę i podał dziewczynie, która przekazała matce.
29 Gdy uczniowie Jana dowiedzieli się o tym, przyszli do więzienia, zabrali zwłoki i złożyli je w grobowcu.
30 Tymczasem Dwunastu wysłanników wróciło do Jezusa i zdali Mu relację ze wszystkiego, czego nauczali i co czynili.
31 Po wysłuchaniu ich Jezus powiedział: Usuńmy się teraz gdzieś na ubocze, by nieco odpocząć! Ciągle bowiem takie mnóstwo osób przychodziło i odchodziło, nie mieli nawet czasu, by czymkolwiek się posilić.
32 Odpłynęli więc łodzią w odludne miejsce.
33 Ludzie jednak szybko się zorientowali, dokąd popłynęli, i tłumy ze wszystkich miast ruszyły za nimi pieszo. Niektórzy nawet ich wyprzedzili.
34 Kiedy Jezus wysiadł z łodzi, znów otoczyły Go tłumy. On zaś, widząc, że jak owce bez pasterza, ulitował się nad nimi i znów począł ich nauczać.
35 Czas płynął szybko. W pewnym momencie uczniowie podeszli do Jezusa i powiedzieli: Jesteśmy na pustkowiu, a pora robi się późna.
36 Może byś kazał temu tłumowi rozejść się już, aby ludzie jeszcze przed zmierzchem zdążyli dotrzeć do jakichś gospodarstw i tam kupili sobie coś do jedzenia?
37 Lecz Jezus tak im odrzekł: Raczej wy ich nakarmcie!. Zaskoczeni uczniowie spytali: Co?! A skąd mielibyśmy wziąć na to pieniądze? By nakarmić tak wielki tłum chlebem, musielibyśmy dysponować kwotą równą półrocznym zarobkom najemnika rolnego!
38 Wówczas On polecił: Sprawdźcie zatem, czym dysponujecie! Kiedy już policzyli zapasy, wrócili i powiedzieli: Mamy tylko pięć chlebów i dwie ryby.
39 Wtedy Jezus nakazał im, aby polecili zebranym siąść na murawie, dzieląc się na grupy.
40 Usiedli więc w gromadach po stu i po pięćdziesięciu.
41 On zaś wziął te pięć chlebów i dwie ryby, i wznosząc wzrok ku Niebiosom, pobłogosławił je. Następnie, łamiąc chleb, podawał go uczniom, by przekazywali innym. Tak samo podzielił między zebranych dwie ryby, które mieli,
42 a wszyscy najedli się do syta!
43 Na koniec zebrali dwanaście koszy ułomków chleba i resztek ryb.
44 Samych mężczyzn, którzy spożyli ten posiłek, było około pięciu tysięcy!
45 Zaraz potem Jezus przynaglił uczniów, aby zanim odeśle zgromadzone rzesze ludzi wsiedli do łodzi i udali się przed Nim na drugi brzeg jeziora, w okolice Betsaidy.
46 Gdy już odprawił tłumy, usunął się w góry, by tam modlić się w samotności.
47 Gdy zapadł wieczór, łódź znajdowała się już pośrodku jeziora. Jezus tymczasem nadal przebywał na lądzie.
48 Około trzeciej rano Jezus, idąc po jeziorze, przybliżył się do uczniów, lecz widząc, jak męczą się wiosłowaniem wiatr bowiem był im przeciwny chciał ich minąć, nie wsiadając do łodzi.
49 Oni jednak, widząc postać stąpającą po wodzie, doszli do wniosku, że to zjawa, i z przerażenia zaczęli krzyczeć.
50 Wszyscy Go widzieli i wszyscy się bali. Wtedy to Jezus przemówił do nich: Nie bójcie się! Nabierzcie odwagi, gdyż to JA JESTEM!.
51 Kiedy wsiadł do ich łodzi, wiatr ucichł natychmiast. Uczniowie kompletnie osłupieli.
52 Nie dotarło bowiem jeszcze do nich, co wcześniej wydarzyło się z chlebami. Ich serca nadal były zbyt twarde, by rozumieć wszystko, czego byli świadkami.
53 Łódź skierowali do Genezaret, gdzie wysiedli na brzeg.
54 Ludzie, którzy ich zobaczyli, natychmiast rozpoznali Jezusa.
55 Wiadomość o Jego przybyciu błyskawicznie obiegła całą okolicę. Gdziekolwiek się pojawił, wszędzie znoszono do Niego chorych.
56 Gdy zaś odwiedzał jakieś miasteczko, wieś czy osadę, gromadzono chorych na lokalnym rynku, a ci błagali, by mogli dotknąć choćby skraju Jego płaszcza. Wszyscy zaś, którym się to udało, zostawali uzdrowieni.